Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

8.04.2019

Zabawne ;) Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuje i postanawiam się poprawić i więcej nie grzeszyć... Staram się, moi kochani. Naprawdę się staram. Dlatego już Wam piszę o dzisiejszym dniu. Jest poniedziałek, więc miałam biofizykę i genetykę. Doprawdy nie wiem już co jest gorsze. Rano pobudka o szalonej godzinie, budzik ustawiony na czwartą, żeby się uczyć. Ale od drzemki do drzemki zrobiła się 5.36. No trudno, zdarza się. Biorę te skrypty, i książki i wykresy i banki. Czytam i powiedzmy coś tam zapamiętuję. Inne rzeczy, jak na przykład pierdylion wzorów, zapisuje drobnym druczkiem na linijce. To wcale nie jest ściąga. W ogóle! Przychodzę na zajęcia, dostaję pytania i co widzę? Że nie mam k... pojęcia o co chodzi! Bo ja czytałam o roli surfaktantu i mechanice płuc, a oni mnie pytają o spektrometrię i prawo Lamberta-Beera. No totalnie mnie to zdezorientowało, bo te tematy nic wspólnego ze sobą nie mają. Okazało się, że ja, mądra głowa, uczyłam się nie z t

Ciekawostka #1

Leonid Iwanowicz Rogozow żył w latach 1934 - 2000. Był rosyjskim lekarzem, a konkretnie chirurgiem ogólnym. W 1961 roku dokonał sam na sobie operacji appendektomii, czyli wycięcia wyrostka robaczkowego. Przez niektórych uważana jest za jedną z najprostszych operacji, ale jednak, jakby nie patrzeć, jest to operacja. Na sobie! To takie trochę w stylu nawiedzonych stażystów chirurgi opętanych szałem operacyjnym - Grey's Anatomy , odc. In the Midnight Hour . Okej, jakiś lekarz sprzed lat sam się zoperował. Można? Można, bo kto bogatemu zabroni. Ja mam jeszcze jedną opowieść, znacznie bliższą naszym czasom. Oczywiście nie widziałam jej na żywo, tylko słyszałam opowieść. Ordynator oddziału w szpitalu w Zabrzu przyjechał rano do pracy samochodem. Normalnie wstał rano, zjadł śniadanie, ubrał się i przyjechał do pracy. Podchodzi do recepcji i mówi "mam udar" (stan mózgu, w którym albo krew wylała się z naczyń albo ukrwienie zostało odcięte i uszkadza określony obszar kory móz

4.04.2019

Imieniny miesiąca, moi drodzy! Także, Kwietniu, wszystkiego najlepszego. A wiecie, że miałam kiedyś kolegę o nazwisku Kwiecień? Jemu też życzę sto lat! Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień to nie wydaje mi się by był szczególnie ciekawy. Rano miałam histologie i zaliczenie z układu oddechowego i skóry. Czy zdałam nie wiem, ale mogę wam z czystym sumieniem powiedzieć, że z wszystkich nudnych tematów histologicznych ten był zdecydowanie najgorszy. Nawet nie wiem czemu, ale tak właśnie było. Wszystko w tej naszej skórze jest takie jakieś... chaotyczne. Źle się tego uczyło i brakowało mi chociaż jednej ciekawostki. Kompletnie nic mi w głowie nie zostało. No ale w końcu histologia to najbardziej wyśmiewany przez lekarzy przedmiot ;) Potem miałam trzy godziny przerwy, które spędziłam w mieszkaniu razem z Angeliną i Katie. I nie, nie trenowałyśmy Quiddicha, ale temat Harrego Pottera i komórki pod schodami się pojawił. Ale już nie pamiętam jak. Te trzy godzinki były super. Śmiałyśmy się, w

Prima Aprilis na medzie

Źródło:  besty.pl Prima Aprilis Minął właśnie pierwszy kwietnia, a ja po raz kolejny zaniedbałam moje pisanie. Nie wiem czemu jestem taka beznadziejna, bo przecież ja uwielbiam pisać. A zamiast wywiązywać się z obietnic oglądam Netflixa (to jest większa zaraza niż ebola!). Ale po raz kolejny, obiecuję się poprawić. Każdy z moich poniedziałków wygląda właściwie identycznie i sami przyznacie, że jest to smutna prawda. Wstaję o chorej godzinie, koło 5 rano, żeby pouczyć się na biofizykę, bo w weekend mi się nie chciało. Uczę się trochę, ale tematyka tego przedmiotu mnie dobija i chociaż się staram to i tak nie wiem, co czytam. Potem wygrzebuję się z łóżka, drukuję sprawozdania (ćwiczenia z biofizyki wyglądają tak, że piszemy wejściówkę z danego tematu a potem w parach albo trójkach robimy doświadczenia. Zadanie domowe to napisanie tych cholernych sprawozdań, czasami dwóch, czasami trzech. I zajmuje to k... dużo czasu), ubieram się i wychodzę by na 8.00 zdążyć na tą doprawdy cudow

Sick books

Wiecie o mnie już kilka rzeczy. Wiecie gdzie studiuję, co studiuję i chyba wiecie również dlaczego. Wiecie, że uwielbiam Grey's Anatomy i że satysfakcjonują mnie trójki z przedmiotów na zasadzie "byle zdać". Myślę, że jest jeszcze coś czym mogę was zaskoczyć. JESTEM KSIĄŻKOHOLIKIEM. I to chyba jakąś specyficzna odmianą, bo kupuje książki nałogowo, ale nie bardzo mam kiedy je czytać. Ale się staram. Nie ulega wątpliwości, że (zawsze dokładnie tymi słowami zaczynałam rozprawki w szkole) przeczytałam już w swoim życiu te kilkadziesiąt książek. Dlatego zdecydowałam się utworzyć listę tych, w których występuje jakieś ciekawe schorzenie. Mam nadzieję, że lista stopniowo będzie się powiększać, bo na razie wygląda trochę ubogo. SPOILER ALERT - to chyba dość oczywiste, że mogą się tu pojawić spoilery, ale żeby nie było, że nie ostrzegam. seria Love me with lies Tarryn Fisher (część 3) - okazuje się, że mąż głównej bohaterki (ukochanej przeze mnie z nieznanych powodów Oli

Mukowiscydoza - Five Feet Apart

Dzisiaj (patrzę na zegar i tak, to było jeszcze dzisiaj) na zajęcia z genetyki przygotowywaliśmy prezentacje o wybranych zespołach chorobowych spowodowanych mutacjami genowymi. Ja wraz z Angeliną miałyśmy do opracowania hemofilię, o której możecie przeczytać tu . Poszło nam świetnie i do karty wpadła śliczna piąteczka. Ale nie wszyscy mieli tak dobrze. Doktor Genetyka miała jakieś uwagi właściwie do każdej prezentacji, zawsze coś jej się nie podobało. Szczególnie uczepiła się jednak mukowiscydozy. Z jednej strony słusznie, bo to ważna choroba, a Demelza nie miała o niej za dużo. Ale z drugiej, to co przygotowała było ciekawe i przedstawiła to w tak charakterystyczny dla siebie, energiczny sposób, że aż miło było słuchać. Jednak prezentacja ta zainspirowała mnie do wyszukania kolejnych informacji na temat tej choroby. Tak naprawdę chciałam to zrobić już wcześniej, a dokładnej rzecz ujmując, opublikować coś z okazji premiery filmu  Five Feet Apart (Trzy Kroki od Siebie) . Niestety cza