
Okej, jakiś lekarz sprzed lat sam się zoperował. Można? Można, bo kto bogatemu zabroni. Ja mam jeszcze jedną opowieść, znacznie bliższą naszym czasom.
Oczywiście nie widziałam jej na żywo, tylko słyszałam opowieść. Ordynator oddziału w szpitalu w Zabrzu przyjechał rano do pracy samochodem. Normalnie wstał rano, zjadł śniadanie, ubrał się i przyjechał do pracy. Podchodzi do recepcji i mówi "mam udar" (stan mózgu, w którym albo krew wylała się z naczyń albo ukrwienie zostało odcięte i uszkadza określony obszar kory mózgowej). Wszyscy robią wielkie oczy, no bo z facetem wszystko w porządku, co on wymyśla. Ale okej, zrobili mu tomografię komputerową i co wyszło? Udar!
Objawy udaru mogą być bardzo różne, bo wszystko zależy od tego, w którym ośrodku mózgu do niego doszło. Człowiek może być sparaliżowany, może nie rozumieć mowy, może zapomnieć jak się mówi, może "zmienić" język i posługiwać się tylko francuskim. Może też odczuwać zapachy których nie ma. I to właśnie czuł tamten ordynator. I właśnie stąd wiedział, a przynajmniej podejrzewał, co mu jest.
Stay tunned and healthy,
do napisania!
Komentarze
Prześlij komentarz