Przejdź do głównej zawartości

2.03.2019

Tak, tak. Wiem, że zamilkłam na bardzo długi czas. Ale nie było o czym pisać. A może jednak było, ale mi się nie chciało? Bez względu na powód, zaniedbałam pisanie i teraz trochę żałuję, postanawiam się poprawić i więcej nie grzeszyć itd. itp.
Zacznę od tego, że skończył się pierwszy semestr. Pisałam jedno zaliczenie na prawach egzaminu (przedmiot chemia medyczna, czyli w sumie rozbudowana powtórka chemii z liceum, szybki kurs - 2 lata w trzy miesiące) oraz jeden egzamin (przedmiot biologia molekularna i parazytologia, czyli nauka o DNA, RNA i badaniach nad nimi oraz o pasożytach ludzkich).
Chemię zdałam, ale do tej pory nie wiem jakim cudem. Zaliczone na 3, z wynikiem idealnie mieszczącym się w skali. Ale ważne, że zaliczone.
I tutaj może mała dygresja. Oczywiście warto się uczyć. To zawsze się przyda, zawsze lepiej wiedzieć więcej niż mniej. Ale zdaniem lekarzy, tych pracujących w zawodzie od kilkunastu już lat, przedmioty teoretyczne nie mają znaczenia. Trzeba je zdać, żeby nie zalegały na przyszłość, ale na ocenę i tak nikt nie będzie patrzył. Może z wybranej specjalizacji na piątym czy szóstym roku warto mieć 5, ale cała reszta ma być po prostu zdana. Także ja z mojej trójeczki bardzo się cieszę.

Drugi egzamin poszedł gorzej. Pomimo obniżonego progu oblałam pierwszy termin i drugi termin i został mi tylko trzeci. Trochę mnie to przeraża, ale trzeba wierzyć w siebie, co nie?
Przy okazji powiem, że na naszym wspaniałym SUMie istnieje coś takiego jak aplikacja studencka, i jest to baza pytań od katedr. Pobierana z Google Play i można sobie w wolnej chwili rozwiązywać testy z danego przedmiotu. Fajna sprawa w teorii, ale w praktyce, w mojej grupie popularne stało się ostatnio określenie apka srapka. Urocze, czyż nie? Bowiem pytania na egzaminie nie pokrywają się z tymi z aplikacji. Powtórzyły się może cztery czy pięć... To tak w ramach ostrzeżenia na przyszłość.

Potem miałam prawie trzy tygodnie wolnego (sesja trwała dwa tygodnie, a przerwa międzysemestralna jeden), byłam na nartach w Zillertalu (klik klik) i ogólnie rzecz biorąc odpoczęłam.

A 25 lutego zaczął się nowy semestr. Całe gadanie w stylu nowy semestr nowa ja oczywiście na nic się nie zda, a w minionym tygodniu nie działo się nic ciekawego. Zachęcam jednak do przejrzenia nowych przedmiotów, które w tym semestrze będę mieć.

Stay tunned and healthy,
Do napisania

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawostka #5

Już dawno temu ja i moja przyjaciółka ustaliłysmy, że najlepsze pomysły przychodzą nam do głowy pod prysznicem. Ewentualnie w wannie. To zawsze tam robię wielkie plany na nastepny dzień albo rozpamiętuję błędy dnia minionego. To tam do wymyślam najlepsze historie i najciekawsze posty. Dlatego postanowiłam zainteresować sie tematem i sprawdzić, czy ma to jakies medyczne podłoże. I okazało się, że owszem, ma i to całkiem solidne. Pomysły są bezpośrednio związane z kreatywnością, są czymś oryginalnym i innowacyjnym. Badacze Allen Braun oraz Slyuan Liu postanowili zanalizować jak pracuje mózg rapera w czasie improwizacji. To co odkryli jest fascynujące. Gdy był on kreatywny, niektóre z obszarów mózgu odpowiedzialne za codziennie czynności wyłączały się, a te, których na co dzień nie używamy, były pobudzone. Czyli innymi słowy, podczas improwizowania, obszary naszego mózgu, odpowiedzialne za podejmowanie decyzji, są w dużej mierze wyłączone. Natomiast środkowa część kory przedczołowej, o

Grupy krwi - czy aby na pewno powtórka z gimnazjum?

Grupy krwi wydają się dość prostym tematem. Myślę, że już nawet w podstawówce co niektórzy umieją wymienić te cztery podstawowe: A, B, AB i 0. Wraz z kolejnymi etapami nauki dochodzi jeszcze czynnik Rh i z czterech grup robi się osiem. Zapewniam was, że to jednak nie wszystko. Bo czy ktoś słyszał kiedyś o fenotypie bombajskim? Ja pierwszy raz usłyszałam o nim na zajęciach z genetyki, jakoś z miesiąc temu. A dzisiaj, włączyłam moje ulubione Grey's Anatomy, najnowszy odcinek (pisałam to już jakiś czas temu)  The Whole Package i co słyszę? Fenotyp bombajski! Byłam dumna z siebie, że wiedziałam co to jest jeszcze zanim wyjaśnili to na ekranie. Najdziwniejsze jest to, że może i twórcy serialu coś o medycynie wiedzą. Ale nasi polscy tłumacze już chyba niekoniecznie. Bo w serialu mowa jest o zjawisku jeszcze innym, tak rzadkim, ze nie ma nawet polskiej nazwy - golden blood. A czym wszystkie one się różnią zaraz wam opowiem. Zacznijmy jednak od małej powtórki z tych podstawowych i z

Coś nie tylko dla dziewczyn - poród

Tytuł posta taki sobie, bo w gruncie rzeczy nie o samym porodzie chcę rozmawiać. Wydaje mi się, że jak kogoś temat ciekawi to sam potrafi coś znaleźć. Ja chciałam się skupić na czymś ciekawszym, czyli na komplikacjach. Na początek super filmik znaleziony przez moją ciocię - jak prosto i logicznie przedstawić na czym polega poród, nawet młodszym widzom -  klik klik . I teraz, jak już znacie podstawy, można przejść do nieco bardziej zaawansowanej medycyny :D Inspirację był odcinek serialu Grey's Anatomy Family Affair . Zresztą to chyba nie powinno was dziwić. Bardzo lubię takie medyczne rozważania nad odcinkiem, sprawiają, że czuję się mądra. Chociaż wcale tak nie jest. Nie wiem czy skoro od premiery minęły trzy lata to w ogóle należy to pisać, ale na wszelki wypadek SPOILER ALERT! [Czytając wpis po raz drugi uświadomiłam sobie, że możecie nie mieć pojęcia kim są wymieniane przeze mnie postacie. Cóż, są to bohaterowie serialu, wszyscy są chirurgami różnych specjalności. To powi