Szybki update z ubiegłego tygodnia
W czwartek i piątek właściwie nie działo się za dużo. W zasadzie to czwartek, pod względem naukowym mogę całkowicie spisać na straty. Na porannej histologii przez trzy godziny mieliśmy "przegląd preparatów z I i II semestru". W praktyce to całkiem spoko - mamy dostęp do wszystkich szkiełek, które mogą pojawić się na egzaminie praktycznym i możemy je oglądać. Tylko, że te szkiełka oglądamy już któryś raz z rzędu. I zajęcia trwają trzy godziny! Przysięgam, ze słowo "nuda" nie oddaje tego poczucia zmarnowanego czasu podczas czwartkowej histologii.
Po histologii był kolejny świetny przedmiot, czyli biostatystyka. Przedmiot polegający na tym, że uczymy się obsługi programu Statistica. Niby fajne narzędzie jak ktoś prowadzi badania naukowe, ale dla studenta pierwszego roku... no troszkę mniej. W dodatku prowadzący mniej więcej trzy razy w ciągu każdych ćwiczeń powtarza nam, że uczelnia wykupiła dostęp do tego programu dla wszystkich studentów i bardzo się przy tym wykosztowała. Oznacza to, że każdy student WLZ może sobie ściągnąć ten program i z niego korzystać na własnym komputerze. Jeśli kogoś to interesuje, to naprawdę fajna sprawa - więc zainteresowanych badaniami statystycznymi zapraszam na studia do Zabrza.
Co do piątku, rano, przed zajęciami udało mi się zawieźć do dziekanatu umowę o praktykach wakacyjnych. Dosłownie w ostatnim możliwym terminie. I nawet nie było tak źle, bo po pierwsze słynna Kolejka do dziekanatu wcale nie była bardzo straszna, a po drugie, kochana jak zawsze Cho podrzuciła mnie samochodem. Bo, dodam jeszcze, uczelnia i moje mieszkanie znajdują się w dzielnicy Zabrza zwanej Rokitnica. Natomiast dziekanat jest w centrum miasta, jakieś 8, 5km dalej.
Następnie była anatomia. Temat to topografia klatki piersiowej. Doktor Anatomia miał wyjątkowo dobry humor i dość miło się zachowywał. Prawie całe zajęcia spędziłam nad stołem prosektoryjnym wraz z Oliverem dyskutując nad budową jednego konkretnego serca. Nie bardzo szło nam ustalanie co jest pniem płucnym, a co żyłą główną. Tacy to są z nas wielcy medycy. Ale ostatecznie dobrze to rozkminiliśmy i żadne serce już nam nie straszne.
W ogóle było nas bardzo mało na zajęciach, a to dlatego, że mnóstwo ludzi poprawiało maturę z biologii. Nie będę tu pisać spóźnionego powodzenia, ale skorzystam z okazji i zapytam czy jest tu ktoś, kto miał przyjemność tę maturkę pisać? Jak wrażenia? I w ogóle jakie macie plany na przyszłość? Ktoś się wybiera na Śląski Uniwersytet Medyczny?
A teraz newsy niemedyczne:
Po długiej przerwie postanowiłam zacząć i skończyć sezon 3B serialu Shadowhunters. Był to jeden z moich ulubionych i nie mogę pogodzić się z tym, że to już koniec. Że już nigdy nie będzie ani jednego odcinka więcej. To takie trochę przygotowanie przed Grą o Tron za tydzień.
Ale teraz, SPOILER ALERT.
Sezon 3B, podobnie jak poprzednie, zachwycił mnie. Zawsze bardzo podobało mi się to jak twórcy zręcznie żonglują między wątkami z książki a wprowadzaniem własnych pomysłów. Co prawda przemieszanie postaci - zrobienie z Clary nowego Jace'a (połączenie z Jonathanem), zrobienie z Izzy nowego Jace'a (Niebiański Ogień) i oczywiście zrobienie z Clary nowego Simona (zakończenie) troszkę namieszało mi w głowie, ale poniekąd rozumiem skąd taka decyzja.
Zakończenie naprawdę mi się podobało. Było bardzo symboliczne i wzruszające. Tak bardzo się cieszę, że mój najulubieńszy Malec doczekał się prawdziwego i jakże wzruszającego ślubu (brakowało mi tylko grającego w tle War of Hearts). Tak bardzo się cieszę, że Sizzy naprawdę ma się dobrze. I tak bardzo mi smutno, że zabili mi Clace! Sceny końcowe z utratą pamięci były dla mnie tak bardzo wzruszające, że musiałam przerwać oglądanie, wziąć długa, uspokajającą kąpiel, i dopiero wrócić przed komputer. Może jeszcze tego o mnie nie wiecie, ale ja bardzo łatwo się wzruszam. Płaczę na filmach i nad książkami, płaczę gdy dzieje się dobrze i gdy dzieje się źle. Ale takiego załamania jak przy Clary już dawno nie miałam. Doskonała gra aktorska, świetne emocje. Tylko jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że Jace, ten cudowny i dobry Jace nie dostał swojego szczęśliwego zakończenia. Wszyscy inni tak, nawet Clary właściwie się to udało, ale on... On sobie na to nie zasłużył!
No ale musicie przyznać, że pozostawienie otwartego zakończenia napawa jednak nadzieją. Szkoda tylko, że po tym roku rozłąki się nie pocałowali.
Miałam wam o tym w ogóle pisać "na świeżo", ale nie byłam w stanie. Za dużo myśli miałam w głowie i potrzebowałam czasu, żeby je uporządkować. Ale jedno wam powiem, warto ten serial oglądnąć. Przede wszystkim dla Malec, oni są po prostu nie do przebicia. Ale widząc zakończenie, dostrzegłam również potęgę Clace.
I jeszcze, na poprawę humoru, na wyciszenie się po emocjonującym finale polecam to i to.
Stay tunned and healthy,
do napisania!
Źródło: wikipedia.org |
Po histologii był kolejny świetny przedmiot, czyli biostatystyka. Przedmiot polegający na tym, że uczymy się obsługi programu Statistica. Niby fajne narzędzie jak ktoś prowadzi badania naukowe, ale dla studenta pierwszego roku... no troszkę mniej. W dodatku prowadzący mniej więcej trzy razy w ciągu każdych ćwiczeń powtarza nam, że uczelnia wykupiła dostęp do tego programu dla wszystkich studentów i bardzo się przy tym wykosztowała. Oznacza to, że każdy student WLZ może sobie ściągnąć ten program i z niego korzystać na własnym komputerze. Jeśli kogoś to interesuje, to naprawdę fajna sprawa - więc zainteresowanych badaniami statystycznymi zapraszam na studia do Zabrza.
Co do piątku, rano, przed zajęciami udało mi się zawieźć do dziekanatu umowę o praktykach wakacyjnych. Dosłownie w ostatnim możliwym terminie. I nawet nie było tak źle, bo po pierwsze słynna Kolejka do dziekanatu wcale nie była bardzo straszna, a po drugie, kochana jak zawsze Cho podrzuciła mnie samochodem. Bo, dodam jeszcze, uczelnia i moje mieszkanie znajdują się w dzielnicy Zabrza zwanej Rokitnica. Natomiast dziekanat jest w centrum miasta, jakieś 8, 5km dalej.
Szukałam zdjęcia prawdziwego serca dla porównania, ale Google Grafika chyba ogranicza niecenzuralne zdjęcia |
Następnie była anatomia. Temat to topografia klatki piersiowej. Doktor Anatomia miał wyjątkowo dobry humor i dość miło się zachowywał. Prawie całe zajęcia spędziłam nad stołem prosektoryjnym wraz z Oliverem dyskutując nad budową jednego konkretnego serca. Nie bardzo szło nam ustalanie co jest pniem płucnym, a co żyłą główną. Tacy to są z nas wielcy medycy. Ale ostatecznie dobrze to rozkminiliśmy i żadne serce już nam nie straszne.
W ogóle było nas bardzo mało na zajęciach, a to dlatego, że mnóstwo ludzi poprawiało maturę z biologii. Nie będę tu pisać spóźnionego powodzenia, ale skorzystam z okazji i zapytam czy jest tu ktoś, kto miał przyjemność tę maturkę pisać? Jak wrażenia? I w ogóle jakie macie plany na przyszłość? Ktoś się wybiera na Śląski Uniwersytet Medyczny?
A teraz newsy niemedyczne:
Po długiej przerwie postanowiłam zacząć i skończyć sezon 3B serialu Shadowhunters. Był to jeden z moich ulubionych i nie mogę pogodzić się z tym, że to już koniec. Że już nigdy nie będzie ani jednego odcinka więcej. To takie trochę przygotowanie przed Grą o Tron za tydzień.
Ale teraz, SPOILER ALERT.
Sezon 3B, podobnie jak poprzednie, zachwycił mnie. Zawsze bardzo podobało mi się to jak twórcy zręcznie żonglują między wątkami z książki a wprowadzaniem własnych pomysłów. Co prawda przemieszanie postaci - zrobienie z Clary nowego Jace'a (połączenie z Jonathanem), zrobienie z Izzy nowego Jace'a (Niebiański Ogień) i oczywiście zrobienie z Clary nowego Simona (zakończenie) troszkę namieszało mi w głowie, ale poniekąd rozumiem skąd taka decyzja.
Zakończenie naprawdę mi się podobało. Było bardzo symboliczne i wzruszające. Tak bardzo się cieszę, że mój najulubieńszy Malec doczekał się prawdziwego i jakże wzruszającego ślubu (brakowało mi tylko grającego w tle War of Hearts). Tak bardzo się cieszę, że Sizzy naprawdę ma się dobrze. I tak bardzo mi smutno, że zabili mi Clace! Sceny końcowe z utratą pamięci były dla mnie tak bardzo wzruszające, że musiałam przerwać oglądanie, wziąć długa, uspokajającą kąpiel, i dopiero wrócić przed komputer. Może jeszcze tego o mnie nie wiecie, ale ja bardzo łatwo się wzruszam. Płaczę na filmach i nad książkami, płaczę gdy dzieje się dobrze i gdy dzieje się źle. Ale takiego załamania jak przy Clary już dawno nie miałam. Doskonała gra aktorska, świetne emocje. Tylko jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że Jace, ten cudowny i dobry Jace nie dostał swojego szczęśliwego zakończenia. Wszyscy inni tak, nawet Clary właściwie się to udało, ale on... On sobie na to nie zasłużył!
No ale musicie przyznać, że pozostawienie otwartego zakończenia napawa jednak nadzieją. Szkoda tylko, że po tym roku rozłąki się nie pocałowali.
S01E01 vs. S03E22 |
Miałam wam o tym w ogóle pisać "na świeżo", ale nie byłam w stanie. Za dużo myśli miałam w głowie i potrzebowałam czasu, żeby je uporządkować. Ale jedno wam powiem, warto ten serial oglądnąć. Przede wszystkim dla Malec, oni są po prostu nie do przebicia. Ale widząc zakończenie, dostrzegłam również potęgę Clace.
I jeszcze, na poprawę humoru, na wyciszenie się po emocjonującym finale polecam to i to.
Stay tunned and healthy,
do napisania!
Komentarze
Prześlij komentarz