Przejdź do głównej zawartości

16.01.2019

Przerwa świąteczna skończyła się niemal dwa tygodnie temu a ja,  z nieznanych mi powodów, jeszcze tu nie zajrzałam. Mój błąd. Przydałoby się więc na szybko nadrobić to co najważniejsze czyli zapisać co i jak się działo:

7.01 - ostatnie normalne zajęcia z parazytów (pasożytów). Wejściówka ze stawonogów i przysięgam, że nic nie umiałam. Pogodziłam się z oblaniem gdy tylko okazało się, że przerażająca Doktor Komórki Macierzyste będzie oceniac prace. Ledwo odpowiedziałam na dwa z pięciu pytań, a schemat cyklu rozwojowego napisałam byle jaki, żeby tylko coś było. I nie uwierzycie, zdałam. Nawet nie na trzy na szynach, tylko pełna 3! Jestem cała happy!

8.01 - szpilki z anatomii. Kolejne. Tym razem nie były całkowitą tragedią bo zdałam jeden temat: układ krążenia. Teraz zostaje jeszcze tylko zaliczyć teorię. Ach, i Doktor Anatomia znów uznał, że jesteśmy idioci, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Zresztą po prof. D... z liceum to naprawdę po mnie spływa.

9.01 - pierwszy wykład z histologii na którym byłam (wcześniejsze nie były obowiązkowe). Doktor Histologia zupełnie nie radził sobie z tablica interaktywną dzięki czemu nawet tak nudny temat jak połączenia międzykomórkowe (mniej więcej to co na zdjęciu tylko tak ze sto razy bardziej rozbudowane) był nawet zabawny. Ale miał dziwne skojarzenia...

10.01 - standardowe już, wieczorne ćwiczenia z histologii. Przegląd preparatów z pierwszego semestru. Człowiek czuje się fajnie jak zaczyna rozpoznawać te szkiełka, tylko, że do praktycznego w czerwcu zdążę to wszystko zapomnieć. No i dwie godziny to jednak za dużo jak na 34 preparaty...

11.01 - wreszcie piątek, ale odkąd jestem na studiach ich nie lubię! Są za ciężkie jak na piątki. Rano anatomia, seminarki i ćwiczenia z naszym Doktorem Anatomią. Powiedział nam, że po prelekcji jest zmęczony i nic nam nie powie. No cóż, zdarza się. Doktor też człowiek, jak mam nadzieje przekonać się za sześć lat. Potem ostatnia w semestrze chemia i zawalona wejściówka. Mogę zwalić to na to, że banki nie siadły, ale naprawdę mogłam uczyć się więcej. Zawsze mogę... Wykład z historii medycyny pozwoliłam sobie opuścić

12 i 13.01 - weekend. Wyjątkowo się uczyłam. Na szkiełka z parazytów (egzamin praktyczny polegający na oglądaniu pasożyta przez mikroskop i jego rozpoznanie) w poniedziałek. Ale przez to nie uczyłam się niczego innego. No i nie jest tak, że nie mogłam zrobić nic więcej.

14.01 - wspomniane już szkiełka. Nie poszły tragicznie, chociaż przeklinam się za pomylenie wszy z pluskwą domową. One są przecież zupełnie różne (patrz: zdjęcie).Ale zaliczone za pierwszym podejściem. Zastanawia mnie tylko, czy ci co nie zaliczyli od razu a mają wyższa ocenę z drugiej tacki będą traktowani tak samo.



15.01 - anatomia. Doktor Anatomia znów uznał nas za zbyt głupich na tę uczelnię. Poza tym zapytał jakie są ograniczenia warg - nikt nie znał odpowiedzi. Teraz jednak już wiem: Wargi są mięśniowo-włóknistymi fałdami otaczającymi szparę ust. Od góry są ograniczone przez nozdrza (1), od dołu przez bruzdę bródkowo-wargową (2) a bocznie przez bruzdy nosowo-wargowe (3). Czerwień wargowa to w rozumieniu człowieka po prostu usta. Potem były zajęcia z niemieckiego, ale go odpuściłam, żeby uczyć się na chemię. No i przyszłam do domku, zjadłam obiad i rozbolała się głowa. Stwierdziłam, że zrobię sobie drzemkę, która trwała prawie trzy godziny. Jak widzicie, nie ma rzeczy niemożliwych. 

16.01 - efekt drzemki był taki, że prawie na pewno oblałam poprawę kolosa z chemii. Ale to na szczęście nie był ostateczny termin. Ponadto był jeszcze dzisiaj jeden i jedyny (w historii uniwersytetu tylko nasz rocznik miał, ma i będzie mieć ten zaszczyt) wykład o metodyce prowadzenia badań naukowych. Nawet sam wykładowca się śmiał, że mówi o tym nudnym temacie w jak najbardziej interesujący sposób. No i miał chyba rację. Dowiedziałam się, że istnieją określone zasady postępowania w przypadku konkretnych objawów. Lepsze to niż nic.

Tyle na dzisiaj. Mam nadzieję zajrzeć tu jutro.

Stay tunned and healthy,
Do napisania

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawostka #5

Już dawno temu ja i moja przyjaciółka ustaliłysmy, że najlepsze pomysły przychodzą nam do głowy pod prysznicem. Ewentualnie w wannie. To zawsze tam robię wielkie plany na nastepny dzień albo rozpamiętuję błędy dnia minionego. To tam do wymyślam najlepsze historie i najciekawsze posty. Dlatego postanowiłam zainteresować sie tematem i sprawdzić, czy ma to jakies medyczne podłoże. I okazało się, że owszem, ma i to całkiem solidne. Pomysły są bezpośrednio związane z kreatywnością, są czymś oryginalnym i innowacyjnym. Badacze Allen Braun oraz Slyuan Liu postanowili zanalizować jak pracuje mózg rapera w czasie improwizacji. To co odkryli jest fascynujące. Gdy był on kreatywny, niektóre z obszarów mózgu odpowiedzialne za codziennie czynności wyłączały się, a te, których na co dzień nie używamy, były pobudzone. Czyli innymi słowy, podczas improwizowania, obszary naszego mózgu, odpowiedzialne za podejmowanie decyzji, są w dużej mierze wyłączone. Natomiast środkowa część kory przedczołowej, o

Grupy krwi - czy aby na pewno powtórka z gimnazjum?

Grupy krwi wydają się dość prostym tematem. Myślę, że już nawet w podstawówce co niektórzy umieją wymienić te cztery podstawowe: A, B, AB i 0. Wraz z kolejnymi etapami nauki dochodzi jeszcze czynnik Rh i z czterech grup robi się osiem. Zapewniam was, że to jednak nie wszystko. Bo czy ktoś słyszał kiedyś o fenotypie bombajskim? Ja pierwszy raz usłyszałam o nim na zajęciach z genetyki, jakoś z miesiąc temu. A dzisiaj, włączyłam moje ulubione Grey's Anatomy, najnowszy odcinek (pisałam to już jakiś czas temu)  The Whole Package i co słyszę? Fenotyp bombajski! Byłam dumna z siebie, że wiedziałam co to jest jeszcze zanim wyjaśnili to na ekranie. Najdziwniejsze jest to, że może i twórcy serialu coś o medycynie wiedzą. Ale nasi polscy tłumacze już chyba niekoniecznie. Bo w serialu mowa jest o zjawisku jeszcze innym, tak rzadkim, ze nie ma nawet polskiej nazwy - golden blood. A czym wszystkie one się różnią zaraz wam opowiem. Zacznijmy jednak od małej powtórki z tych podstawowych i z

Coś nie tylko dla dziewczyn - poród

Tytuł posta taki sobie, bo w gruncie rzeczy nie o samym porodzie chcę rozmawiać. Wydaje mi się, że jak kogoś temat ciekawi to sam potrafi coś znaleźć. Ja chciałam się skupić na czymś ciekawszym, czyli na komplikacjach. Na początek super filmik znaleziony przez moją ciocię - jak prosto i logicznie przedstawić na czym polega poród, nawet młodszym widzom -  klik klik . I teraz, jak już znacie podstawy, można przejść do nieco bardziej zaawansowanej medycyny :D Inspirację był odcinek serialu Grey's Anatomy Family Affair . Zresztą to chyba nie powinno was dziwić. Bardzo lubię takie medyczne rozważania nad odcinkiem, sprawiają, że czuję się mądra. Chociaż wcale tak nie jest. Nie wiem czy skoro od premiery minęły trzy lata to w ogóle należy to pisać, ale na wszelki wypadek SPOILER ALERT! [Czytając wpis po raz drugi uświadomiłam sobie, że możecie nie mieć pojęcia kim są wymieniane przeze mnie postacie. Cóż, są to bohaterowie serialu, wszyscy są chirurgami różnych specjalności. To powi